W Słowie Bożym widzimy, że Bóg dokonuje rozróżnienia pomiędzy grzechem i nieprawością. Kościół przywykł do rozprawiania się do pewnego stopnia z kwestią grzechu, ale prawie nigdy nie dotyka problemu nieprawości, a jest on powszechny. Większość chrześcijan nie zdaje sobie sprawy, że coś takiego istnieje, więc nie można ich uwolnić. Nieprawość jednak jest jednym z najistotniejszych tematów poruszanych w Biblii. Obojętność i brak zrozumienia tematu nieprawości ma swoje skutki w niepowodzeniach, opresjach oraz porażkach, którym Boży ludzie muszą stawiać czoła.

Ciężko mi na duszy, gdy widzę setki tysięcy chrześcijan, którzy tak bardzo cierpią, przechodząc przez niekończące się pustynie, znosząc choroby i nie mając od nich wytchnienia, ciągle żyjąc w cieniu starych przekleństw. Patrzenie na to cierpienie doprowadziło mnie do tego, że zaczęłam intensywnie szukać spotkania z Bogiem twarzą w twarz. Chciałam usłyszeć, jaka jest Jego odpowiedź na tak wiele pytań, które powstały dotąd w związku z nierozwiązanymi problemami.

Przez wiele lat Bóg kształcił mnie, bym była pionierem w wielu obszarach – w tym w walce duchowej na poziomie uwolnienia osobistego, a także na poziomie terytorialnym. W trakcie zagłębiania się w te tematy i podczas przeciwstawiania się związanym z nimi mocom ciemności zdałam sobie sprawę, że muszę dogłębniej zrozumieć Bożą sprawiedliwość. Jedyna moc, która niszczy moc diabła, to Boża sprawiedliwość, która zamanifestowała się na krzyżu Golgoty. Jest to coś głębszego niż po prostu ogłoszenie usprawiedliwienia z łaski, które jest ludziom podawane w wielu kościołach jako pełna ewangelia.

Jesteśmy tak silnie naznaczeni wieloma różnymi nauczaniami oraz wszelkimi możliwymi tradycjami – ale czy możemy na Ziemi zobaczyć potężny i silny Kościół, za który Jezus zapłacił Swoją drogocenną krwią? Czemu wciąż nie udaje nam się objąć tej pozycji, do której zostaliśmy powołani przez Boga, choć Jezus powiedział, że Królestwo Boże jest w zasięgu naszej ręki (Mateusza 4:15), a nawet, że jest w nas (Łukasza 17:21)? A jednak w Biblii czytam, że Kościół Pana Jezusa Chrystusa chodzi w mocy (Efezjan 3:21) i widzę tam opis potężnych manifestacji mocy Ducha Świętego. Czasami doświadczamy podobnych cudów, ciągle jednak zbyt niewielu ludzi żyje tym, co Biblia naprawdę nazywa Kościołem.

Z całego serca pragnę zobaczyć, jak ludzie są uwalniani, ponieważ mnie samą Bóg uratował z głębin piekła. Modlę się o to z pasją i dla tego celu właśnie żyję – by uwalniać tych, którzy siedzą w ciemności. To pasja mocno szarpie moim sercem, ale w końcu doświadczam tego, że ludzie, a nawet całe narody przeżywają uwolnienie. Wiele razy w trakcie modlitwy miałam na ustach jedną prośbę: „Panie! Pozwól mi uwalniać ludzi do działania w Twojej chwale!” W takiej atmosferze Bóg dał mi pewne zrozumienie, które uważam, że Kościół musi usłyszeć. Wierzę, że jest to najważniejsze objawienie naszych dni, które pomoże nam usunąć korzenie przeszkód powstrzymujących nas, jako Jego Kościół, przed tym, by Królestwo Chrystusa w pełni manifestowało się poprzez życie każdego z nas.

(…) Bóg chce, byśmy odkrywali cudowne skarby ukryte w Jezusie Chrystusie, byśmy wchodzili w pełnię życia, która znajduje się tylko w głębi tajemnicy krzyża. To tam zniszczona została cała bezbożność, cała ciemność, która gnębiła rodzaj ludzki w skutek grzechu Adama i Ewy. W Starym Testamencie Izajasz wygłosił następujące proroctwo o dziele Mesjasza:

„Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy [hebr. „avon”] nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. (…) Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni. Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy [hebr. „avon”] poniesie.” (Izajasza 53:4-5; 10-11)

Praktycznie we wszystkich kościołach chrześcijańskich głosi się, że Jezus umarł za nasze grzechy. W wielu denominacjach i wspólnotach nauczyliśmy się też pozwalać Duchowi Świętemu walczyć o nasze zdrowie – i na modlitwie często skutecznie ogłaszamy moc uzdrowienia, która przywraca w ponadnaturalny sposób zdrowie osobom chorym. Ale analiza tego tekstu w języku hebrajskim przynosi jeszcze głębsze zrozumienie. Z moich doświadczeń wynika, ze jest ono kluczem do zamknięcia drogi nawracającym niepowodzeniom, ponownym upadkom w grzech, porażkom oraz opresjom, które często nawiedzają życie wielu osób wierzących, nawet tych, którzy szczerze kochają Jezusa.

Wina, grzech, występek, nieprawość, bunt, przekroczenie prawa – czy są to pojęcia równoznaczne? Wszystkie znajdują się w naszych tłumaczeniach tekstów biblijnych i często używane są wymiennie. Stąd zwykle myślimy, że są to różne słowa wyrażające to samo. Jednak tekst hebrajski traktuje część z nich jako pojęcia o odrębnym znaczeniu i widzimy, że Bóg rozróżnia pomiędzy „grzechem” (hebr. chatah), „buntem” (hebr. pesha) oraz pojęciem, które najtrafniej można przetłumaczyć jako „nieprawość” (hebr. avon).

W przytoczonym wyżej fragmencie z Izajasza widzimy, że rozprawienie się z problemem nieprawości (w polskim tekście tłumaczonym różnie, w tym miejscu jako „winy” – przyp. tłumacza) było częścią pracy, którą wykonał Mesjasz. Jednak, choć Jezus umarł za całą ludzkość, tylko osoby, które wyznają Go Panem, będą zbawione (Rzymian 10:9). Musimy zaprosić Go do serca i oddać Mu nasze grzechy, żeby Jego moc usprawiedliwienia zaczęła w nas działać. Podobnie musimy postąpić z nieprawością.

Czy wystarczy jednak w tym celu ogólnikowa modlitwa „obmyj mnie z wszystkich moich nieprawości”? Budzi to moje wątpliwości. W Starym Testamencie widzimy pewien wzór, cień ofiary Jezusa w przepisach dotyczących ofiary oczyszczenia, które dostał Izrael. Mojżesz, którego głębokim pragnieniem było, by Bóg pokazał mu Swoją chwałę, otrzymał bardzo szczegółowy opis, jak oczyszczać się z bezbożności, w którym Bóg rozróżnia pomiędzy nieprawością, a grzechem – a wszystkie należało dokładnie wyznać.

„I położy Aaron obie swoje ręce na głowie kozła żywego, i wyzna nad nim wszystkie przewinienia [hebr. avon = nieprawości] synów izraelskich i wszystkie ich przestępstwa [hebr. pesha = bunt, występek], którymi zgrzeszyli [hebr. chatah = grzechy], i złoży je na głowę kozła, i wypędzi go przez wyznaczonego męża na pustynię.” (Kapłańska/III Mojż 16:21)

W Słowie Bożym widzimy, że Bóg dokonuje rozróżnienia pomiędzy grzechem i nieprawością. Kościół przywykł do rozprawiania się do pewnego stopnia z kwestią grzechu, ale prawie nigdy nie dotyka problemu nieprawości, a jest on powszechny. Większość chrześcijan nie zdaje sobie sprawy, że coś takiego istnieje, więc nie można ich uwolnić. Nieprawość jednak jest jednym z najistotniejszych tematów poruszanych w Biblii. Obojętność i brak zrozumienia tematu nieprawości ma swoje skutki w niepowodzeniach, opresjach oraz porażkach, którym Boży ludzie muszą stawiać czoła. (…)

A więc o co chodzi z nieprawością?

Etymologicznie „nieprawość” (hebr. „avon”, a ang. „iniquity”) oznacza „coś skręconego i wykrzywionego”. Określa to, tak naprawdę, wszystko, co odbiega od Bożej prostej i doskonałej ścieżki. Źródło nieprawości możemy odnaleźć w upadku Lucyfera. Pojawiła się, gdy ten archanioł, pełen piękna i doskonałości, pozwolił sobie na myśl, która nie była zgodna z Bożymi myślami, a także kiedy zaczął w nią wierzyć, chociaż była ona sprzeczna z Bożą Sprawiedliwością.

I tak jak wiara jest substancją tego, w co wierzymy – co oznacza, że jest mocą, która sprawia, że niewidzialny świat niebios działa – tak też ta myśl archanioła, przekręcona w swej istocie w odniesieniu do Bożych prawd, wytworzyła duchową substancję, która stała się źródłem zła.

„Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość. (…) Mnóstwem twoich przewin, nieuczciwością [hebr. avon = nieprawością] twego handlu zbezcześciłeś swoją świątynię. Sprawiłem, że ogień wyszedł z twego wnętrza, aby cię pochłonąć, i obróciłem cię w popiół na ziemi na oczach tych wszystkich, którzy na ciebie patrzyli.”

(Ezechiela 28:15 i 18; BT)

Słowa nieprawość oraz zło wielokrotnie pojawiają się w Biblii i są dla nas zasadniczą kwestią, gdy chcemy dostać właściwe zrozumienie korzenia znacznej większości problemów, z którymi się stykamy. Zło jest diabelskim ziarnem, z którego bierze się każdy rodzaj niegodziwego postępowania. Jest przekazywane człowiekowi w chwili jego przyjścia na ten świat i zanieczyszcza ono jego serce myślami oraz zamysłami, które sprzeciwiają się sprawiedliwości, prawdzie, miłości i wszystkiemu, czym jest Bóg. Nieprawość jest sumą wszystkich pokręconych myśli, ale też sumą wszelkiego zła popełnianego przez rodzaj ludzki.

Nieprawość przenika do ludzkiego ducha w chwili poczęcia. W tym właśnie momencie wszelkie dane duchowe i całe duchowe dziedzictwo zła jest w danej osobie ustanawiane. Nieprawość działa jak „duchowa pępowina”, która przekazuje duchowe DNA zła z jednego pokolenia na drugie. W taki sposób przekręcone, grzeszne dziedzictwo człowieka jest przekazywane jego dzieciom i naznacza je skażeniem. Z kolei dzieci mogą je dalej powykręcać za pomocą swoich własnych grzechów, a następnie przekazać pałeczkę wpływu kolejnemu pokoleniu (lub pokoleniom), razem ze wszelkimi tego konsekwencjami. (…)

Nieprawość jest nierozerwalnie związana z duchowym światem ciemności i jest to dokładnie to miejsce, w którym diabeł przywiązuje nas do przekleństw dziedziczonych po naszych przodkach. W niej zakorzenione są prawne podstawy działania chorób i przez nią przekazywane kolejnym pokoleniom – z rodziców na dzieci i z dzieci na wnuki. Jest to element, dzięki któremu diabeł rości sobie prawo, by nas okradać, niszczyć, a nawet zabijać. Nasza nieprawość będzie nas uciążliwie ograniczać, nie pozwalając nam otrzymać pełni Bożych błogosławieństw.

To są główne drzwi, których używa diabeł, aby mieć wpływ na życie danej osoby, zarówno wierzącego, jak i niewierzącego. To przez nieprawość zły duch przenika serce człowieka, aby wzbudzić wszelkie rodzaje perwersji i grzesznych pragnień. To się nazywa pożądliwość (patrz: 1 Jana 2:16). Dziedzictwo zła zostało nam przekazane przez przodków i ma za zadanie skazić naszą duszę tak, aby powstawały w niej pragnienia czynienia niewłaściwych rzeczy. Staje się ono siłą nie do odparcia, która sprawia, że dobre osoby popełniają obrzydliwe grzechy. Dlatego potomkowie alkoholików, po osiągnięciu pewnego wieku, często czują nieprzepartą chęć picia. Niektórzy z nich mogą być dziećmi chrześcijan lub pastorów i nagle, bez żadnej widocznej przyczyny, te grzeszne skłonności zaczynają się u nich rozwijać. Dzieje się tak, ponieważ nieprawość nie została wykorzeniona z ich życia.

„Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć.” (Jakuba 1:13-15)

Problem polega nie tylko na tym, że diabeł wpływa na czyjeś życie, wykorzystując do tego nieprawość. Jest to także sfera w życiu człowieka, gdzie ciągle będzie się manifestował Boży Sąd. Nieprawość sprzeciwia się Bożej Sprawiedliwości, będąc z definicji jej przekręconą formą. W związku z tym następuje ciągłe tarcie pomiędzy nieprawością, a Bożą Sprawiedliwością. Częścią istoty sprawiedliwości jest to, że osądza ona wszystko, co się jej sprzeciwia. Celem Bożego Sądu jest zaprowadzenie właściwego porządku we wszystkim, zgodnie z Bożą wolą i Jego Sprawiedliwością. A zatem, za każdym razem gdy ścieżki życia danego człowieka są pokręcone, będą przychodziły Boże sądy jako nieustanne działania Boga na rzecz wybawienia tej osoby – a będą się objawiały jako próby, przeciwności, pustynie i inne tego typu sytuacje. Przychodzą one po to, by przyciągnąć tego człowieka ponownie na ścieżkę zgodną z Bożym Porządkiem.

„…gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę [hebr. avon = nieprawość, co też dobrze oddaje Biblia Gdańska] ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.” (Ks. Wyjścia/II Mojż 20:5)

Zwróćcie uwagę, proszę, że Bóg nie zwraca się tu do niewierzących, ale do Swojego własnego ludu. Nie nawiedza też grzechu, lecz nieprawość. Grzech jest jedynie owocem nieprawości. Jest naroślą, widoczną częścią czegoś głęboko zakorzenionego w istocie ludzkiej. Nasze grzechy są jakby gałęziami wielkiego drzewa, które wzmacnia się, rosnąc z pokolenia w pokolenie. Nieprawość jest prawdziwym korzeniem, z którego wyrasta całe zło znajdujące się wewnątrz nas. Właśnie tam trzeba dokonać cięcia.

Większość wierzących wyznaje swoje grzechy Bogu, ale nigdy nie prosi Go o rozprawienie się z nieprawością. Z tego powodu osoby te mają problemy i wciąż cierpią konsekwencje przekleństw finansowych, nieuleczalnych chorób genetycznych, rozwodów, wypadków oraz tragedii, które nigdy by się nie wydarzyły pod ochroną Wszechmocnego Boga.

Tak jak mówiłam wcześniej, owoc to nie to samo co korzeń. Rzeczy mogą mieć różne źródło pochodzenia. Jezus przyszedł nie tylko po to, by zniszczyć grzech w naszym życiu, ale także po to, by zniszczyć wszelkie dzieła diabła.

„Wtedy Pan przeszedł obok niego, a on [Mojżesz] zawołał: Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę [=nieprawość], występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia!” (Ks. Wyjścia 34:6-7)

Jest zasada, którą musimy rozumieć i która będzie źródłem wielkiej wolności w naszym życiu: Bóg nie rozprawia się ze złem ogólnikowo. Bóg jest bardzo konkretny i tacy sami musimy być my, odpowiadając na Jego wołanie i zajmując stanowisko wobec królestwa ciemności.

Jedna z olbrzymich tragedii, którą widzę w Ciele Chrystusa, polega na tym, że ludzie czują się zaspokojeni ogólnikowymi, krótkimi i płytkimi modlitwami. Wystarcza im powtórzenie czegoś w tym stylu: „Panie! Przebacz wszystkie moje grzechy” lub też: „Panie! Przebacz mi wszystko, co zrobiłem w przeszłości” albo: „Panie! Przebacz mi wszystkie grzechy seksualne”. Choć Bóg słyszy intencje naszego serca i przebacza nam, dzięki czemu otrzymujemy zbawienie oraz życie wieczne, to pewne prawne podstawy działania świata duchowego, które mają w takiej sytuacji na nas wpływ, nie są „rozbrajane” za pomocą ogólnikowych modlitw.

Bóg chce, byśmy badali nasze serca, a także byśmy rozumieli zło i jego konsekwencje w tym samym wymiarze, w taki sam sposób, w jaki On je rozumie. Bóg nie chce, by diabeł mógł uchwycić się czegoś, czego można użyć przeciwko nam. Jezus umarł, byśmy mogli być całkowicie uwolnieni, a każda część Krzyża i Jego Męki wiąże się z jakimś obszarem naszego życia, za który On zapłacił cenę tak, byśmy mogli wejść w obfitość i spełnienie w Nim. Nie otrzymaliśmy po prostu przebaczenia naszych grzechów. Krzyż reprezentuje całkowite i skończone, wszechstronne dzieło, w którym każda część naszego ducha, duszy i ciała została odkupiona.

„Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy [nieprawości] nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. (…) Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni. Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy [nieprawości] poniesie.” (Izajasza 53:2-4 10-11)

W tym fragmencie z Izajasza widzimy, jak Jego ofiara na krzyżu dotknęła paru obszarów życia, w których musimy być uwolnieni i w których musi się dokonać dzieło odkupienia. Znaczna część ludzi należących do Ciała Chrystusa zatrzymuje się na otrzymaniu zbawienia z grzechów, ale żyje przytłoczona bólem emocjonalnym i fizycznym. Osoby egzystują złapane w pułapkę więzień duszy i ducha, a co gorsza, nieustannie cierpią, dźwigając ciężar nieprawości.

Dzieło Jezusa jest całkowite i skończone po to, byśmy żyli pełnią życia w Nim. Jednakże, nigdy nie zobaczymy Jego całkowitego triumfu w naszym życiu, jeśli nie zbadamy przyczyny, dla której pogodziliśmy się z czymś mniejszym niż Boża pełnia dla naszego ducha, duszy i ciała oraz jeśli nie zrozumiemy sposobu, w jaki zwycięstwo krzyża wpływa na każdą tę sferę.

 

część 2 – TUTAJ

źródło: fragmenty książki “Iniquity”, Ana Mendez Ferrell.

Książka już wkrótce w sprzedaży!

więcej: www.anamendez.pl

Prawa wydawnicze na terenie Polski: INTER GLOBAL Oświata sp.z o.o.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *